środa, 18 listopada 2009

wesołe(?)przedszkole


Czy kiedykolwiek odprowadzając swoje dziecko do przedszkola myśleliście o tym, że panie wychowawczynie mają fajne życie?
-te to mają fajnie..cały dzień z dziećmi, z dala od kłopotów, stresów, a ja tu mam na głowie transakcje międzynarodowe, kontrakty, umowy, faktury, tłumaczenia..ach jakbym się zamienił/a.. Otóż powiem wam, że kiedyś i ja tak myślałam, zazdrościłam im niemal takiego zawodu. Moje podejście jednak zmieniło się nie do poznania po tym jak przez 1,5miesiąca pracowałam w przedszkolach ucząc j.angielskiego. Wyobraźcie sobie hałas w 29osobowych grupach (będących pod opieką JEDNEJ wychowawczyni), zamieszanie, krzyki, płacz, spory, bitwy..wszystko w mikroskali ale z jakim efektem! trzeba być czujnym żeby nic sie nikomu nie stało jednocześnie zwracając uwagę na wszystkich z osobna bo:
- Jaś powiedział Kamilowi,że ten jest maluchem i Kamil (śmiertelnie obrażony) zaczyna płakać,
- Kasia usiadła na innym miejscu niż przedtem i podsiadła Wiktorię, która to zawsze ale to zawsze siedzi koło pani wychowawczyni.
-bo pani wzięła sobie krzesełko żeby być ciut wyżej niż dzieci i nagle wszystkie 3latki wstają po krzesełka bo też chcą tak siedzieć......
no cóż, problemy proporcjonalne do wieku ale jak tu wytłumaczyć małemu dziecku, że nie jest ważne, że ktoś cie nazywa maluchem, kto siedzi koło pani i kto siedzi na krzesełku a kto na dywanie..
Już po 2 tygodniach zorientowałam się w sytuacji i zaczęłam się rozglądać za czymś innym. Miałam ochotę uciekać gdzie pieprz rośnie. Przychodząc do domu po 3godzinach w przedszkolu(podczas których przewijało się przed moimi oczami 6grup po 29 osób),potem jakichś 4 godzinach z prywatnymi uczniami miałam :
-zdarte (codziennie od nowa)gardło
-szum w uszach
-niezdolność składnego mówienia
-niezdolność logicznego myślenia
To cud,że wytrzymałam tam tak długo bez załamania nerwowego..
No cóż. Nie wszyscy nadają się do wszystkiego. Uwielbiam dzieci, są świetne, ale nie w TAKICH grupach.
Od 2 dni cieszę się błogim spokojem, wstawaniem o 9 (lub później) i ciszą...
Patrząc na to wszystko co wydarzyło sie podczas ostatnich miesięcy zaczęłam podziwiać przedszkolanki za ich cierpliwość (niektóre pracują w zawodzie po 25lat!) wytrwałość i organizację pracy.

Wiem oczywiście o tym, że istnieją przedszkolanki, które nie powinny mieć żadnej styczności z dziećmi,ponieważ się do tego nie nadają. Na szczęście ja się z takimi,jak dotąd,nie spotkałam.

miłego dnia