Podczas organizowania wrześniowego Blog Experts kontaktowałam się z wieloma blogerami i wiele sytuacji, o których z nimi rozmawiałam, totalnie mnie rozczarowała. Niestety zaczęłam się boleśnie przekonywać, że część blogosfery traci na bliższym poznaniu. Intrygi, skargi, nienawiść, jad, żółć, dociekanie, obmawianie za plecami, donosy do agencji i pracodawców, które nigdy nie prowadzą do niczego konstruktywnego: do wyboru, do koloru.
Wiele osób blogujących z zamiarem zarobku, czy dostawania "giftów" chyba nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że agencje mają wśród swoich pracowników osoby, które obserwują wszystkie te zachowania, cały ten cyrk. Wiele agencji z tych samych powodów wraca do osób, które z klasą reprezentują swoje marki osobiste.
A później po kolejnej świetnej kampanii z topowymi blogerami, wielu ma pretensje, że w mediach i na bannerach widać tylko "ciągle te same gęby". No cóż, może czas się trochę zastanowić nad sobą i relacjami z innymi?
Jeszcze w kwietniu tego roku wielu blogerów narzekało, że w Krakowie nic się nie dzieje, że nie ma dużej konferencji, która wychodziłaby od ludzi z naszego środowiska i właściwie to fajnie by było mieć na miejscu konkretne wydarzenie i wychodzić z niego z konkretną wiedzą. Niestety największą bolączką krakowskiej blogosfery jest to, że prawie wcale się nie wspiera. Jest w innych miastach: w Gdańsku, w Warszawie, we Wrocławiu coś takiego, co scala tych wszystkich ludzi. Coś w stylu "ludzie, nasi nas potrzebują, żeby to się działało, chodźmy ich wesprzeć". W Krakowie jest inaczej, tak mi się przynajmniej wydaje. Czy Wy też macie takie odczucia?
PS Z powyższych powodów wrześniowe Blog Experts było ostatnim w tym roku. Planujemy już tylko warsztatowe inicjatywy dla tych, którym naprawdę zależy na blogowaniu. Zatem do zobaczenia w 2014.
Rita nie wiem czy cię to pocieszy, ale cały Kraków jest taki nie tylko blogerzy. Czasem mam wrażenie, że tu siedzą sami WaŻni, ĄrtyŚcii i inni tacy, że każdy jest za dobry dla reszty.
OdpowiedzUsuńKiedyś jeszcze na studiach próbowałem założyć firmę z kolegami kończyło się na tym, że wieczorem każdy już miał firmę i 1000 0000 pomysłów jak to będzie, ale jak przyszło pójść do inkubatora po wielkich targach protestach poszło nas trzech w tym ja :). Większość wolała pospać do 13 czasem dłużej. U nas w Krk tyle aktywności ile piwa w kuflu i fajek do spalenia wieczorem.
Tak więc zero zmartwień mi się podobało i ja sporo z tego wyniosłem róbcie co robicie fajnie wam idzie byle tak dalej
.
To okropne jest, jest tak wielki potencjał w ludziach, których spotykam i niestety przez brak życzliwości nie są w stanie wybić się wyżej. Jak to zmienić?
UsuńA ja po raz wtóry mocno i na głos zastanawiam się nad zrobienia z Tobą i Conradem czegoś w Opolu, bo my tu raczej się tylko wspieramy i chcemy wciągnąć w to wspieranie się inne fajowe gęby :D
OdpowiedzUsuńAurorko, jesteśmy otwarci, wiesz gdzie pisać ;) jeśli tylko będziemy w stanie Wam pomóc, to bardzo chętnie! :)
Usuńściskam!
ja bym się bardzo chętnie włączyła, ale o wielu eventach nawet nie wiem - teraz spotykamy się z mamami blogujacymi i działającymi w sieci - "matki w sieci" w najbliższą niedzielę w Lunecie Warszawskiej, ale chętnie wesprzemy, pomożemy, chociaż... fakt - z postem zgadzam się w 100%:)
OdpowiedzUsuńGeorgina, cieszę się, że się zgadzasz, tym bardziej, że widziałam jak też w branży blogów parentingowych brak wsparcia grupy jest dosyć częstym zjawiskiem niestety. Widać to było dobrze na panelu na mediafunLAB w Warszawie. Kurcze, takie fajne babki, takie fajne tematy no i niepohamowane ilości energii, którą możnaby spożytkować na prawdę w inny, bardziej kreatywny sposób. I każdy by na tym skorzystał.
Usuńściskam!
też mieszkam w Krakowie i przyznam szczerze, że na początku mojego blogowania (pół roku temu) w ogóle nie przywiązywałam większej uwagi do blogosfery i myślałam, że nie piszę dla innych blogerów, ale dla osób kompletnie nie związanych z blogowaniem. Tu był mój błąd i na szczęście szybko zorientowałam się, że blogerzy powinni się wspierać i stworzyć taki swój mały światek, w którym powinni próbować się zrozumieć. Za tydzień idę na moje pierwsze spotkanie blogerek kulinarnych i przyznam szczerze, że bardzo się z tego cieszę, czuję, że nareszcie porozmawiam z kimś, kogo cieszy to samo co mnie. Mam nadzieję, że pomimo tego co napisałaś o jadzie, zazdrości itp., będą jeszcze organizowane specjalne spotkania, bo według mnie, daje nam to supermożliwości... żałuję tylko, że niektórzy tego nie doceniają... Pozdrawiam serdecznie i być może do zobaczenia :))
OdpowiedzUsuńAvionetca, chyba wiem o jakim evencie piszesz. Jeśli dotrzesz na after, to zaczep mnie, dobra? :) ściskam!
UsuńRita
Kurcze, a ja myślałam, że Ciebie tutaj już nie ma... ale super, że się myliłam :)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o takie spotkania to jakoś dowiaduję się po :) tzn sama też jeszcze chyba śmiałości nie nabrałam... sama nie wiem... ale przykre jest to co piszesz...
Jestem, jestem..dużo działam dlatego ogarniam tylko wpisy na blogu i wymykam się bez zaglądania do Was :( ale walczę z tym! Jeśli chodzi o spotkania to mam nadzieję, że kiedyś wreszcie na takim się zobaczymy! chodzą na nie zwykli ludzie, hej! :) trochę przykre, ale myślę, że to się zmienia cały czas. Zobaczymy co będzie! :)
Usuńściskam!