niedziela, 13 lutego 2011

Czarny Łabędź i wegetariańska sobota/ Black Swan and vegetarian Saturday ;)

Jutro trzeba będzie wrócić do pracy, zapomnieć o błogim kładzeniu się spać o 2 rano i wstawaniu o 10.00 (8godzin snu to mus!;)) Ale dziś.. Dziś jeszcze spokojny dzień. Ze wspomnieniem wczoraj. Wyprawa do Krakowa była jak zwykle udana :) Spotkałam się tam na chwilkę z Asią i jak ją tylko zobaczyłam wiedziałam, że pomysł z zapakowaniem dla niej ciasta bananowego z tego przepisu Agnieszki był strzałem w dziesiątkę;) Asia po sesji to Asia strrrasznie wychudzona! Trzeba ją dożywić -o tak!

Tomorrow I'll have to come back to my work, forget about blissful going to bed at 2a.m. and waking up at 10a.m (8hours of dreaming are a must!;)) But today..Today is a peaceful day still. With a memory of yesterday. A trip to Cracow was as always successful :) I met Asia for a moment and as soon I saw her I knew that my idea to pack a banana cake (from this Agnieszka's recipe) for her was like hitting bull's eye;)
Asia after winter exam-session is verrry thin! It's necessary to nourish her- oh yes!


Gadałyśmy między innymi o pisaniu ;) i o zdjęciach, siedząc nad parującymi talerzami z makaronem
(w wegetariańskiej wersji). Nie wiem jak do tego doszło, ale jak wstałyśmy od stolika zostawiłam na nim mój telefon. Kiedy się zorientowałam, że go nie mam przy sobie wróciłam na tamto miejsce i go nie było (oczywiście!) Sprawdzałam miejsce z panem z ochrony a siedzący obok chłopak powiedział, że odniósł telefon do informacji :))))) Jak cudownie, że są jeszcze uczciwi ludzie na tym świecie:)
Po tej krótkiej ale mrożącej krew w żyłach przygodzie popędziłam do Kina Pod Baranami obejrzeć Czarnego Łabędzia.. Jednym zdaniem można powiedzieć, że to film o lustrach. Między innymi oczywiście. Jeśli nie widzieliście jeszcze..bardzo wam go polecam :)
A to ilustracja na dziś:
Sitting above the plates of evaporating vegetarian pasta we were talking about writing ;) and about photography:) I don't know how it happened but when we stood up from our table I left my mobile on it. After I'd noticed that I don't have my phone with me I came back to that place and my phone wasn't there anymore (of course!) I was checking the place with a man from security and a guy sitting next to 'our' table told us that he took the phone to information point :))))) How wonderful that there are still honest people in this world:)
After this short but curdling-my-blood adventure I went to the cinema to watch Black Swan.. In one sentence, I could describe it as a movie of mirrors. Not only of course:) If you haven't seen it yet, I recommend it to you :)
-stop crowing or I'll make a broth from you!! 

Uspokoję was- kogut przestał piać i nie wylądował na sobotnim stole;)
Don't worry- the rooster didn't land on the Saturday's table;)

PS. Zauważyłam, że ostatnio pojawił się u mnie drugi lis. Myślicie, że to może być ten sam?;)
PS. I've noticed that the second fox appeared lately between my dotpics.. Do you think it could be the same one?;)
Udanego tygodnia!
Have a successful week!
Just

17 komentarzy:

  1. Przed chwilą widziałam Twoje cisto u Asi :-) Musisz piec częściej! A serducho śliczne <3
    I muszę Ci jeszcze powiedzieć, że nie jesteś odosobniona w swoim roztargnieniu, bo mi telefon ostatnio wypadł w przymierzalni. I też na szczęście odzyskałam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak tak i ja już podziwiałam twoje ciasto. Miłe muszą być te spotkania z takimi smakołykami. Aż troszeńkę zazdroszczę...i chwała temu kto odniósł twój telefon, sama wiem jak to jest go zgubić i nawet już nie odzyskać :/ tak zgadzam się : istnieją jeszcze dobrzy i uczciwi ludzie na tym świecie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękne ciasto:) I wpisuje się w akcję serduszkową:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasiu! piekę ile mogę, nie pokazuję tutaj bo to raczej blog rysunkowy;))ach te telefony..

    Asiu,może kiedyś dojdzie do takiego spotkania?:) kto wie!

    Delie, nie zdążyłam zrobić nic innego co by mogło podchodzić pod Waszą akcję..może uda mi się jeszcze coś wymyślić do wieczora:) Na pewno wyślę swój obrazek do Was!

    uściski!
    Justka

    OdpowiedzUsuń
  5. Ciasto wygląda bardzo apetycznie, chociaż w pierwszej chwili pomyślałam, że to gałka do drzwi :)
    Uff! To dobrze, że przestał piać. Bo wstawanie przed 10 to nieprzyjemna sprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  6. gałka od drzwi!:)) chętnie bym taką wkręciła do moich:)
    ten kogut przestał piać ale od dziś budzik zaczął znów dzwonić o 7..;)
    uściski!
    J.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pysznosci! Jak pierwszy raz upieklam chlebek bananowy zjedlismy chyba z pol na raz, dalam przepis mamie i u niej stalo sie tak samo, a za godzine piekla drugi. Niesamowite jest!
    Z telefonem ufff:)
    CL to dla mnie bardzo mroczny film, przekazuje wiele, ale jak przy tym jeszcze straszy?!
    Lowe liski:)
    Tobie rowniez tej jedynej na zawsze...m....i;D

    OdpowiedzUsuń
  8. :) zawsze miałam problemy z przepisami chlebkowymi na bananowce bo po upieczeniu ciasto było ciężkie, wilgotne i zakalcowate(taki chlebek lubię włożyć do tostera) ten przepis to coś innego :) ciasto wychodzi leciutkie jak piórko, prawie jak biszkopt tylko bardziej wilgotne:)
    polecam Ci ten przepis, zdecydowanie:)
    dzieki za te liski i za życzenia..;)**
    uściski!
    J.

    OdpowiedzUsuń
  9. mistrzowska foremka :) i ciacho jakie przyrumienione, muszę w końcu zrobić bananowe
    Czarnego Łabędzia widziałam, geniusz
    ps jaki słodziak z tego lisa :)

    OdpowiedzUsuń
  10. I really want to see the film but have not yet- I think it is between theaters and on disk.
    I think it sounds like you had a lovely trip to Krakow- glad you found your phone!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Kaś :) foremka kupiona chyba z 10lat temu na dzień matki:) Polecam Ci ten właśnie przepis,jest przepyszny:)uściski

    Ren-the movie is just perfect, now I want to go to see the ballet:)) I'm glad to have my phone back..and I was surprised that I managed to be so cool to avoid panic;)hugs!

    OdpowiedzUsuń
  12. chciałabym się nauczyć dobrze piec, na razie moje pieczenie to tylko nieśmiałe próby :))
    pozdrawiam ciepło i cieszę się, że podobał Ci się "czarny łabędź" (ja też darzę ten film sporym uznaniem, chociaż mojego życia nie zmienił :))
    pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  13. Maa-k oj zanim zaczęłam jako-tako ogarniać temat pieczenia to u mnie też było krucho;)
    pozdrowienia!:)

    OdpowiedzUsuń
  14. hihi i przemyka się od czasu do czasu, muszę go chyba wziąć pod uwagę przy nadchodzącym projekcie;)
    buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  15. O tak, twoje ciasto było mi wtedy bardzo potrzebne :) I oby więcej takich spotkań. A black Swann... Wiadomo - film lustrzany ;) Buziak ogromny i uścisk! :*

    OdpowiedzUsuń
  16. :) oby oby:) już niedługo znów może nastać okazja;)
    uściski!:*

    OdpowiedzUsuń