sobota, 21 stycznia 2012

jagodzianki w środku zimy!/ blueberry buns in the middle of winter!

Dlaczego czasem jest tak, że największą ochotę mam na rzeczy najmniej osiągalne? A może one wcale nie są tak nieosiągalne jak mi się wydaje? Może moja podświadomość podpowiada mi, żebym wyznaczała sobie na-pierwszy-rzut-oka-nieosiągalne cele bo może jednak da się je osiągnąć?:))) zaczynam w to wierzyć!
Odtworzenie smaku lata w środku zimy to pierwszy z wielu kroków:) Niedawno w zamrażarce znalazłam kilka woreczków jagód (pozostawionych tam przez moją siostrę!:)) I dziś przyszedł najbardziej odpowiedni moment, żeby ich użyć:)


Przepis na ciasto drożdżowe pochodzi ze strony White Plate , zamiast malin użyłam polskich jagód z cukrem i wanilią. Polecam bardzo!

Pamiętacie jak pod koniec lata malowałam zmarzluchy? :) zastanawiam się nad ich zimową edycją..Tło tylko będzie trochę inne, może różowe? jak myślicie?

udanej reszty weekendu!:))
uściski!
J

23 komentarze:

  1. Świetne te zmarzluchy;)
    A te drożdżówki są przepyszne, robiłam je wielokrotnie, tylko, że z malinami właśnie. Twoje muszą być pyszne.
    Ja w pracy się nauczyłam, że rzeczy, które z pozoru wydają mi się nieosiągalne, nie do załatwienia, osiągam/ załatwiam ot tak! A im prostsze mi się to wydaje, tym trudniej;)
    Miłej soboty!
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  2. Aniu, dziękuję;)
    prawda, że ten przepis jest doskonały?:)) robiłam go też w wersji ze szpinakiem-pyycha!
    hmm..to mnie pocieszyłaś!:))
    uściski!
    J

    OdpowiedzUsuń
  3. O tak! Tez tak mam:)) Na mnie tez patrzy z zamrazalki wor pysznych borowek amerykanskich...a jakze!:)) I tak mi chodzi po glowie sernik z masa borowkowa:)

    Zmarzluchy sa boskie a na rozowym tle to bedzie im chyba troche cieplej;)

    Sciskam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Justka, jesteś niemożliwa! ;) tak, na różowo! pysznego weekendowania ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bo wiadomo, że nieosiągalny owoc smakuje tak jak zakazany owoc, czyli owe jagódki, które są w środku zimy raczej wskazane :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Oh they're gorgeous, Just! They look delicious!

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy byłam w ciąży nie miałam 'zachcianek' ale raz jeden pomyślałam zimą, że chciałabym zjeść arbuza - to było nieosiągalne ;)
    a jagodzianki uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Agnieszko;)) u mnie polskie, chyba są bardziej aromatyczne:) sernik z masą borówkową brzmi pysznie!
    tak, różowe tło zdecydowanie cieplejsze;)
    Madzia, niemożliwa haha;)a więc będzie róż, chyba, że wpadnę na inny genialny pomysł;)
    Aurorko, dokładnie....:))
    Liza, thank you, and they are so yummy:) sorry that lately I'm not writing in English, I'll make up for it soon!
    Gosiu, arbuzy..hmm widziałam ostatnio w sklepie, ale pewnie w zimie ich smak to nie to samo;)

    uściski!!/hugs!!
    J

    OdpowiedzUsuń
  9. ale mi narobilas smaka na jagodzianke. Moze tez przekopie zamrazalnik :-) PS zmarzluchy super

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu, może będą gdzieś na dnie;))
    dziękuję!
    uściski
    J

    OdpowiedzUsuń
  11. O tak w różu im będzie miło, ostanio za mną chodzi tęż mięta, ale to zimny kolor. Pozdrawiam i zazdroszczę bułeczek :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Asiu, mięta, pięknie by się komponowały:))) do pokoiku Waszych dziewczynek by pasował taki..:)
    uściski!
    J

    OdpowiedzUsuń
  13. uwielbiam, gdy tutaj jest tak słodko.

    OdpowiedzUsuń
  14. Asiejko, ja też;)supernove profilove!:))*

    OdpowiedzUsuń
  15. O, mateńko, ale pyszności.
    Lato w środku zimy.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  16. nieosiągalne staje się nad wyraz proste,jeśli tylko się o to postaramy i zaczniemy w to wierzyć!ostatnio cały czas to sobie powtarzam:)muszę!
    Twój I krok jak najbardziej do mnie przemawia;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja mam znowu tak, że zgadzam się i podejmuje ryzyko, nawet jak nigdy przedtem tego nie robiłam a później ewentualnie sie martwię i kombinuję:-)). Na głęgoka wodę się rzucam ma sie znaczyć:-)). Czasem mam z tym problem, ale zawsze wychodzę na prostą!
    Wiara w siebie i możliwości czyni cuda...!!. Trzeba wierzyć!
    Dobra siostra, ale to chyba rodzinne:-))))
    Ja próbuje oswoić smaki zimy...nigdy nie gotowałam zgodzie z porami roku...big time dla mnie, a zima to wyzwanie!
    Częstuje sie ta wspaniałą drożdżową cudownością i ściskam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  18. Przeszukałam zamrażalnik, niestety znalazłam wyłącznie mięso i lód w kostkach :) Chyba nie mam wyjścia i muszę się przejść do pobliskiej cafeterii :) Wiem, że to nie to samo, co skubać jeszcze gorące, ledwo z piekarnika wyjęte, ale musi wystarczyć.
    Tło różowe, albo czerwone, żeby zmarzluchy już więcej nie marzły :)

    OdpowiedzUsuń
  19. mniam, biorę jedną (na później):)

    OdpowiedzUsuń
  20. Zimowa wersja ptaszków? :) Jestem za! I róż nawet będzie pasował... i czapeczki ze śniegu? :P

    OdpowiedzUsuń
  21. Mario, pyszności..to prawda:))
    Monisia, powtarzaj sobie, tylko uważaj czego chcesz bo na prawdę się spełnia:)
    Agnieszko, też ostatnio stosuję tę strategię..:) nigdy nie gotowałam zgodnie z porami roku..albo robiłam to nieświadomie..ależ mi dałaś do myślenia;)
    Małgosiu, och..szkoda!mam nadzieję, że będą dobre;) hm..:)) dzięki za radę dot. zmarzluchów!
    Olciaky, proszę bardzo:)
    Mi, czapeczki ze śniegu?hmm..może zrobię je w takiej wersji na papierze:))


    uściski! dziękuję Wam za odzew:)
    W najbliższym czasie może mnie tu być mniej, ale nadrobię to, obiecuję!:)*

    OdpowiedzUsuń
  22. Oh, yum those look super delicious:) Have a great day, sweetie. xo

    OdpowiedzUsuń
  23. thank you Diana!:)nice to see you here!
    J

    OdpowiedzUsuń