Od jakiegoś czasu zastanawiam się czy w moim wieku jest jeszcze szansa na to, żeby się zakochać. Nie chodzi mi na pewno o spotkanie męża, nie zrozumcie mnie źle, nie jestem dwudziestolatką, która nagle wpadła w popłoch, bo koleżanki zaczęły brać ślub. Nie chodzi mi też o ten moment, kiedy czujesz, że On od teraz jest tylko Twój (dobre sobie!), nie.. Chodzi mi o pozwolenie sobie na brak dystansu, o to, żeby znowu móc przeżywać te emocje..bez cynizmu "że to już było", że "pewnie zaraz powie to" a "zaraz chwyci mnie za rękę". Móc czuć znowu się tak niesamowicie, chodzić z uśmiechem na twarzy i cieszyć się z dobrych chwil i przeżywać je drugą osobą. Tak po prostu.
Miłość część II.
Siedzę na przystanku i rozmawiam na ten temat z bliską mi osobą. Nagle na przystanek przychodzi dwójka uśmiechniętych starszych osób. Ona- rozpromienionym wzrokiem patrzy na Niego, On- trzyma Ją za rękę i chłonie każdą chwilę spędzaną z Nią. Z M. wymieniamy spojrzenia i wydaje nam się, że wiemy już wszystko. Jest nadzieja, prawdziwa, trwała miłość istnieje i właśnie na nią patrzymy.
Przyjeżdża tramwaj. Jeszcze raz sprawdzają czy to na pewno ten numer. Odprowadzamy Ich wzrokiem. W ostatniej chwili On całuje Ją ściskając Jej dłonie, następnie sam wchodzi do tramwaju i odjeżdża. Rozpromieniona Ona odwraca się kiedy pojazd znika z pola widzenia i wraca w kierunku, z którego razem przyszli. Uśmiech nie schodzi z jej twarzy ani przez chwilę. My też nie przestajemy się uśmiechać.
.
.
.
:)
ps. English versions of all the Polish posts will be updated very soon, just give me a couple of days, please xoxo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz